Duchowość Sługi Bożej s. Hilarii Główczyńskiej

Tajemnica życia wewnętrznego Sługi Bożej została utrwalona w czterech zeszytach, którym nadano wspólny tytuł Notatnik duchowy. Jest to zapis jej duchowych zmagań na przestrzeni lat 1928-1938. Spisywała je na polecenie spowiednika i był to dla niej akt posłuszeństwa. Treścią zapisków są głównie rozmowy z Panem Jezusem. Znajdują się tam również dialogi z Bogiem Ojcem, Matką Bożą, św. Franciszkiem z Asyżu, św. Elżbietą Węgierską, św. Teresą od Dzieciątka Jezus, a także bł. Honoratem Koźmińskim. Ponadto s. Hilaria cytuje także niektóre słowa, kierowane do niej przez szatana.

Z relacji s. Hilarii wynika, że bardzo niechętnie spisywała swoje duchowe doświadczenia. Obawiała się, że słyszane czy „uczuwane” przez nią słowa są wytworem własnej wyobraźni lub pochodzą od szatana. Wielokrotnie Jezus przekonuje ją o autentyczności Osoby, która z nią rozmawia i tego co słyszy. Podczas pisania czuła się jakby wewnętrznie przymuszona: „Wówczas wyraźnie w duszy usłyszałam, niczem nie mogłam zagłuszyć, mimo biegania i rozpraszających czynności. Byłam zmuszona notować chodząc, coraz przerywać rozmowę z siostrami, to ukrywaniem się, żeby nie narażać kochanych sióstr, bo mówią: gdzie stanie, to pisze i naprawdę to śmieszne, jak to tu przystanę, to w korytarzu i tak notuję słowo po słowie”. Nie mogła wcześniej ułożyć sobie treści zapisu, ponieważ poza czasem nawiedzeń wewnętrznych przeżywała noc wiary i dręczenia ze strony szatana. Sam Pan Jezus podawał jej intencje, w jakich miała się modlić i pokutować, np. za tych, którzy nie chcą się spowiadać, za niedowiarków, za Ojczyznę, za kapłanów. Kolejno stawiał jej coraz wyższe wymagania, jednocześnie zacieśniając więzy miłości. Przygotowywał ją do dalszych cierpień, stopniowo oczyszczając. Doświadczała wówczas prawdziwej nocy ducha. W takich chwilach korzyła się przed Bogiem i całą siłą woli czyniła akty wiary, wbrew odczuwanym wątpliwościom, a nawet myślom bluźnierczym. W swoich błaganiach Sługa Boża polecała więc Kościół, Ojczyznę, rządzących, alkoholików, osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, dokonujących aborcji, agnostyków i tych, którzy świadomie szydzą z wiary. Szczególną modlitwą obejmowała kapłanów, zwłaszcza spowiedników oraz osoby konsekrowane.

Ofiarna postawa s. Hilarii podobała się Bogu. W 1931 r. poprosił ją o specjalną pokutę za ks. Jana Kowalskiego (1871-1940), biskupa i zwierzchnika mariawitów. W rok później Pan Jezus rozszerzył krąg osób, za które miała pokutować Sługa Boża. Posłusznie wypełniała wszystkie te polecenia, nieustannie ponawiając gotowość na złożenie siebie w ofierze.

Udzielona słudze Bożej łaska poznania grzechów ludzkich wiązała się ze szczególną formą wynagradzania: codzienne przystępowanie do sakramentu pokuty. Stawała się wówczas przedmiotem ataków szatana, zarówno w sposób wewnętrzny, jak i zewnętrzny. Taka spowiedź trwała zwykle około jednej do dwóch godzin. Było to dla niej przyczyną wielu upokorzeń, bowiem siostry i inni penitenci czekający w kolejkach nie szczędzili jej złośliwych uwag. Sama broniła się przed koniecznością codziennej spowiedzi. Trudno było także o odpowiedniego kapłana, gdyż niewielu Pan Bóg pozwalał rozumieć posłannictwo s. Hilarii.

Wizje grzechów i zniewag wyrządzanych Bogu i Jego Matce wywoływały łzy bólu, ale: „Gdy powracam do swoich obowiązków, zmuszam się uśmiechać do każdego, aby ukryć poważny nastrój ducha i tak zawsze mi uchodzi. Poza tem nigdy nikt nie widzi mnie płaczącą, bo choćby mnie spotkało... jak już w życiu nieraz spotkało, nigdy nie płakałam nad niczym...”.

Najwięcej udręki przysparzały s. Hilarii ataki szatana. Nie ustawał on w nękaniu jej na wszelkie sposoby, zarówno w sferze cielesnej, jak i duchowej. Oddanie siebie jako ofiary wynagradzającej za grzeszników nie mogło być obojętne złemu duchowi. Osoby, które na co dzień spotykały sługę Bożą, wspominają widoczne znaki na ciele po tych walkach: „Najwięcej szatani wściekali się, gdy s. Hilaria modliła się za grzeszników... Wtedy uderzali huraganem złości, bluźnierstw... i męczyli naszą siostrę w okropny sposób... Po takich wymęczeniach s. Hilaria nie mogła przyjść do siebie. Niekiedy poraniona i z sińcami parę dni chodziła po takiej walce...”.

Pan Jezus dopuszczał na s. Hilarię te udręki jako dopełnienie wynagrodzenia za grzeszników: „Jam jest którym jest, słuchaj głosu Mojego. Te udręczenia przy spowiedzi dopuszczam, łącz je z mojemi Ogrójcowemi, ofiaruj za tych, którzy nie chcą się spowiadać i za kapłanów, którzy popełniają grzech n...” Szatan miał tyle tylko dostępu, na ile mu pozwalał Chrystus, aby nie pozbawić jej sił do normalnego pełnienia obowiązków. Sam Bóg ją umacniał w tych doświadczeniach: „Żołnierzu, bądź wzmocniony, pokrzepiony, trwaj dalej w walce z nieprzyjaciółmi, wprawdzie bardzo potężnymi, lecz wobec Mojej potęgi bardzo słabymi. Walcz z ufnością w pomoc Moją i cierp, cokolwiek na cię przypadnie: grad czy deszcz, błyskawice czy pioruny, zimno czy upał. Bądź zawsze na wszystko gotowa, znoś wszystko w zjednoczeniu ze Mną, aby zadośćczynić i wynagradzać Mi. Nie powątpiewaj nigdy, nie rób przykrych wymówek, bo czuwam, zawsze jestem przy tobie, nie opuszczę cię nigdy i nikt cię nie wyrwie z rąk Moich. Obyś się tylko sama nie wyrwała i nie opuściła Mnie”. Nieustanne zmagania stopniowo oczyszczały serce i duszę Sługi Bożej. Przyjmowała te cierpienia jako wyraz swojej bezgranicznej miłości do Boskiego Oblubieńca. On bowiem oddał swoje życie z miłości do ludzi, biorąc na siebie ich grzechy, by oni mieli życie wieczne.

Pan Jezus, prosząc o trudne z dzisiejszego punktu widzenia formy pokuty, jednocześnie uzdalniał ją do normalnego wykonywania obowiązków tak, by nie potrzebowała specjalnego traktowania. Jeśli np. po wizjach Męki dopuszczał całodzienny ból głowy, to pozwalał na odpoczynek w stosownym czasie lub dawał siłę do trwania mimo cierpienia. Sam to wyjaśniał: „Potrzeba, żebyś spała, jadła i w tem widziała wolę Moją, żeby inni nie mogli powiedzieć, że takich rzeczy czynić nie mogą. Nie nadzwyczajnych rzeczy potrzebuję ani domagam się, tylko miłości, miłości, wiary, ufności...”

Jezu, mój Jezu, Miłości Przedwieczna, najnędzniejsze jestem stworzenie, lecz ufając w moc zasług Twoich pragnę: Ile jest gwiazd na niebie, kropel wody w morzach, ziarnek piasku na kuli ziemskiej, liści na drzewach i kwiatach, różnorodnych istot, żyjących na ziemi i świętych w niebie; chciałabym mieć tyle serc, żeby Cię miłować taką miłością, jaką Sam, mój Najsłodszy Jezu, miłujesz Ojca Niebieskiego.

O Miłości, Miłości, czemuż Cię wszyscy nie miłują, czemu nie myślą o tej wielkiej tajemnicy Miłości, gdzie z wielkiej miłości ukrywasz się pod nikłą postacią opłatka. Jezu, jeżeli to jest Twoją wolą, gotowa jestem żyć w tych ciemnościach choćby do końca świata. Tylko o jedno proszę: sam wspomagaj mnie, bo bez Ciebie, Jezu, mój Jezu, nic nie mogę, a chcę i pragnę być ofiarą, tak jak się domagasz, mój najsłodszy Jezu, na co już mam pozwolenie od Matki i spowiednika – być ofiarą za innych, abyś, mój Ukochany Jezu, Jak najwięcej dusz raczył wyrwać szatanowi.

Jezu, mój Jezu... Miłość i miłosierdzie Twoje na wieki uwielbiać będę... Jezu, miłości moja... ponawiam moje oddanie bez żadnych zastrzeżeń. O jedno tylko błagam, Jezu mój kochany, daj siłę i czyń ze mną, co Ci się podoba. Widzisz, mój Jezu, jestem niczym, nic nie mam, nic nie mogę, to jedno szczęście i pociechą dla mnie, nicości, że mój Jezu jesteś wszystkim...

Powtarzam: nie chcę Cię obrażać, tylko miłować Cię pragnę. O Jezu najsłodszy, daj, abym przejrzała, poznała Ciebie i siebie, Ciebie poznała, umiłowała, a sobą wzgardziła. Jezu, mój Jezu, wszak to jest Twoją najświętszą wolą. Kiedyż, ach kiedyż nadejdzie ta chwila, kiedyż zostaną zaspokojone pragnienia, mój Jezu, Twoje i moje. O mój ukochany Jezu, obym Cię już bez przerwy miłowała ofiarnie, czynnie. O Jezu, Jezu, o jak ciężko żyć nie miłując Cię tak, jak chciałabym Cię miłować. O co to za ból serca, gdy rozważam, że czego innego pragnę, a co inne czynię. Jezu, mój Jezu, czy rozumiesz moje cierpienie... Uczułam:Rozumiem cię, gołąbko moja. Widzę łzy twoje, patrzę na ciebie jako na... łaknij, łaknij, będziesz nasycona...

Przypomina mi się gorliwość św. Weroniki, która ponad ludzkimi względami, uczyniła dobro z miłości ku Tobie. A te Oblicze, które raczyłeś jej dać w nagrodę…wszak Twój obraz naszkicowany jest na mojej duszy. Czy upiększam go, wykańczam, jak tego oczekujesz ode mnie (…)?  Ile razy przezwyciężasz siebie z miłości ku mnie, tyle razy (się) upiększasz.

Boże miłości, nie pojmuję Cię, jednak powtarzam i powtarzać nie przestanę: wierzę i na mocy zasług Twoich ufam, i nade wszystko i za wszystko i za wszystkich wielbię, dziękuję i miłuję. Boże, Boże, gotowe serce moje, gotowe, cokolwiek chcesz, czyń ze mną według upodobania Twego.

O mój miłości, miłości najsłodszego Jezusa mojego, oddaję Ci się bez zastrzeżeń na ofiarę całopalną, chcę, pragnę w Tobie zniknąć jak w oceanie kropla wody. O, Jezu, mój Jezu, przyjmij mnie do Oceanu Miłości swojej, niech się w nim rozpłynę. 

Boże, mój Boże, jedyna miłości moja, daj, abym przejrzała i tak widziała, jak mój najsłodszy Jezu widzisz … we mnie. O Jezu…i nic nie jest zakryte przed Tobą, przedwieczna Miłości. Jesteś Światłością, oświecającą każdego. Oświeć mnie!

Jezu, (…) który mnie niesiesz poprzez wszystkie piętra wysokich gór, trudności...niesiesz do siebie.

Niech będzie Bóg za wszystko uwielbiony, cokolwiek dopuszcza i czyni. 

O najsłodsza miłości moja, z przepaści nędzy mojej, z ufnością w moc zasług Twoich, przez wszystkie Rany Najświętsze błagam Cię za kapłanów całego świata. Jezu mój ukochany, na słowa ich zstępujesz z nieba i jeśli chcesz, możesz zaradzić. O Jezu, Mistrzu Najpotężniejszy, daj im serce Twoje i miłość, i udziel im mądrości swojej… 

Dusza wyrywa się do Ciebie, jedyna miłości, aby sam na sam pozostać z Tobą, jedyna miłości.

Nie chcę być znaną nikomu, nie zajmować sobą nikogo…


Artykuł opracowany na podstawie materiałów dostarczonych przez s. Bogumiłę Czemko, Małą Siostrę Niepokalanego Serca Maryi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz