Patrząc na jedną siostrę, jak klęczy nieruchomo przed Panem utajonym, z głębi serca mówiłam: Jezu, mój Jezu... widzisz, jak ona często klęczy nieruchoma, cała zatopiona w Tobie, mój najsłodszy Jezu. Wielbię Cię, niech Ci będą dzięki nieskończone za tę bogomyślność jej udzieloną. Prawdziwie świątobliwa dusza. Bądź uwielbiony, Jezu, miłości moja. Przebacz mi, że nigdy tak nie klęczę. Czuję, że tak nie mogę. Uczułam: Tak, ale lęka się upokorzeń, ciężka i trudna w składaniu ofiar. Jezu, mój Jezu, lękam się tych słów, to do mnie nie należy, nie chcę o tym myśleć. Powtórzyło się: Nie dlatego ci mówić, żebyś myślała i to podoba się Sercu Mojemu, że nie myślisz ujemnie o drugich. Dlatego ci mówić żebyś wiedziała, że nie takiej miłości oczekuję, żeby się modlić bez poruszenia, lecz miłości ofiarnej, czynnej. Taka miłość jest pociechą Serca Mojego. Módl się o takie dusze, pomóż Mi szukać takich dusz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz